Chwyćmy się śladów Maryi – Wiara
(odpust w święto Narodzenia NMP, rozpoczęcie peregrynacji cudownego obrazu MB Myślenickiej przygotowującej do Jubileuszu 50-lecia koronacji – 8 września 2018r.)

„Jest w tym obrazie głęboka ludzka prawda, jest zapatrzenie matki w dzieckoi zapatrzenie dziecka w matkę. W tym zapatrzeniu Matki w dziecko jest nie tylko podziw dla Boga, dla Jego obrazu i podobieństwa, ale jest jakieś przeżycie ludzkiej tajemnicy, ludzkiej sprawy, ludzkiej wielkości, wielkości macierzyństwa”.

Tak o obrazie Matki Bożej Myślenickiej mówił kardynał Karol Wojtyła w dniu koronacji tego cudownego obrazu, 24 sierpnia 1969 roku. Za niecały rok będziemy obchodzić 50-lecie tego wydarzenia. Dzisiaj w dniu parafialnego odpustu, w święto Narodzenia NMP uroczyście rozpoczynamy peregrynację, która przygotuje nasze serca i nasze rodziny do tego jubileuszu. Hasłem tych przygotowań – Roku Jubileuszowego, są słowa wyryte w kamieniu na murze tej świątyni: „Chwyćmy się śladów Maryi”.
Tak sobie myślę, że najprościej byłoby uchwycić się ręki Maryi, Jej dłoni, aby to Ona prowadziła nas do Chrystusa, jak każda matka prowadzi swoje dzieci. Ale to chyba byłoby zbyt proste. Naśladowanie jednak natomiast zmusza nas do wysiłku, do poszukiwania, do rozpoznawania śladów Maryi. I chyba o to w naśladowaniu chodzi, aby w tym podążaniu za Maryją, podążaniu Jej śladami zdobyć się na wysiłek, aby coś z siebie dać, coś ofiarować… a więc chwyćmy się śladów Maryi.
A pierwszym śladem jaki musimy znaleźć i jaki trzeba rozpoznać jest wiara Maryi. Na fakt, że Maryja jest dla nas przede wszystkim najdoskonalszym wzorem wiary, zwrócił uwagę św. Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris Mater”, określając Maryję jako „przodującą w wierze” (n. 28). Przodująca w wierze to Ta, która jest pierwsza, która jest z przodu. W Litanii Loretańskiej pośród wielu pięknych wezwań jest takie jedno wezwanie: Panno wierna – módl się za nami. To wezwanie ma podwójne znaczenie. Po pierwsze „Panno wierna” znaczy, że Maryja jest wierna jak człowiek, który zawsze dochowuje wierności, a więc tego co obiecuje. Po drugie „Panno wierna”, znaczy ze Maryja posiada pełnie wiary w Boga Jedynego. Jeśli Ona jest dla nas wzorem wiary, to koniecznie trzeba najpierw ten ślad rozpoznać, następnie pogłębić i umocnić naszą wiarę w Jezusa Chrystusa, aby na tej wierze w Jezusa Chrystusa budować inne przestrzenie i obszary naszego życia. A więc co znaczy naśladować Maryję w wierze?
Wiara Maryi otrzymuje nowy początek, nowy kształt, w scenie zwiastowania (Łk 1,26-38), kiedy godzi się zostać Matką Syna Bożego, wypowiadając znamienne słowa: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). Zanim doszło do takiej odpowiedzi, Maryja podejmuje dialog z Bogiem. Ten dialog
z Bogiem, a więc modlitwa, pozwala zrozumieć niezwykłość Jej powołania i misji. Dzięki temu Jej odpowiedź staje się wydarzeniem wiary, w którym Duch Święty zstąpił na Nią, by Jego mocą począł się w Niej Jezus Chrystus.
W tym „TAK” Maryi jako pierwszej wśród wierzących Nowego Przymierza wyraża się odpowiedź całego ludu Bożego. W indywidualnym przypadku każdego
z nas miała ona miejsce podczas chrztu świętego. W „TAK” Maryi jest początek naszej drogi wiary, która rozwija się zgodnie z naszym powołaniem w Kościele.
Św. Augustyn powiedział: „raz wybrawszy ciągle wybierać muszę.” Raz powiedziane Bogu „TAK”, konsekwentnie domaga się od nas stawania po stronie Boga każdego dnia. Maryja uczy nas tej konsekwencji w wierze. A o dojrzałej wierze świadczy bezwzględny priorytet wartości religijnych. Prościej mówiąc: centralne miejsce
w naszym życiu powinien zajmować Bóg. To miejsce ma być niezagrożone przez przyjemności, pieniądze, pracę, przyjemność czy inne pseudowartości. Centrum życia ma stanowić Bóg, według którego określa się swoje wybory. Wspomniany już św. Augustyn w innym miejscu pisze: „Jeśli ktoś ma Boga na pierwszym miejsce to wszystko inne jest na swoim miejscu”. Trzeba więc na nowo zachwycić się Bogiem,
Trzeba nam zapatrzeć się w Boga – jak mówił Karol Wojtyła podczas koronacji – zapatrzeć się w Boga, tak jak Maryja zapatrzyła się w Dzieciątko w obrazie
MB Myślenickiej i postawić Go na pierwszym miejscu, mimo iż zewsząd słychać
o zmniejszaniu się liczby uczęszczających do kościoła, czy o bogactwie i skandalach wśród w Kościele. Trzeba umieć dostrzec Boga w tym świecie problemów, grzechu
i zła. Tak jak Maryja dostrzegała Boga w ogromie zła jakie dotykało Ją samą i Jej Syna.
Bezpośrednio po zwiastowaniu następuje scena nawiedzenia (Łk 1,39-56), Maryja wchodzi do domu Zachariasza, i kieruje pozdrowienie do Elżbiety. A oto Duch Święty napełnił Elżbietę i poruszyło się Dzieciątko w jej łonie” (Łk 1,41). Dzięki temu Elżbieta mogła wypowiedzieć słowa błogosławieństwa pod adresem Maryi: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,45). Wówczas Maryja dzieląc się doświadczeniem działania Boga
w swoim życiu, wyśpiewuje swój hymn uwielbienia Boga Magnificat. Maryja pozostaje też u swej krewnej, by służyć jej pomocą i w ten sposób potwierdzać swą wiarę w miłosierne działanie Boga.
Od Maryi ze sceny nawiedzenia uczymy się wiary ewangelizującej świat. To jeden z trudniejszych elementów naszej wiary, bo trudno jest dawać świadectwo wiary we współczesnym świecie. To jest niemodne, niepoprawne politycznie, staroświeckie, średniowieczne. Często też z tego powodu wstydzimy się Boga, którego wyznawców, cynicznie wyśmiewano określając ich mianem „moherowych beretów”. Jakże nie wspomnieć już książkowych przykładach, kiedy to nie potrafimy nawet stanąć w obronie krzyża czy Kościoła, do którego przecież z racji chrztu należymy. Jakże wielu wierzących katolików krzyczy, że należy pomagać biednym, ale… chcą to robić cudzymi rękami, albo jakże często mówimy o sobie: „jestem wierzący, jestem katolikiem”, ale nie przeszkadza nam to przyjmować postaw krytycznych wobec przykazań Bożych, nauki Kościoła, czy postaw bezkrytycznych wobec ataków na wartości chrześcijańskie.
My mamy ewangelizować, a więc dawać czytelne świadectwo wiary.
To świadectwo polega na gotowości do niesienia Ewangelii innym, choćby wiązało się to z wielkim trudem. To dawanie dobrego przykładu, to stawanie w obronie wiary
i wartości kiedy są one atakowane i niszczone. To wychodzenie do ludzi, spotykanie się z ludźmi, w atmosferze pokoju, radości i ludzkiej życzliwości. Najlepiej ewangelizuje ten, kto dzieli się osobistym doświadczeniem działania Boga w jego życiu, Bożymi interwencjami, z których mógłby wyśpiewać swój własny hymn Magnificat.
Koniecznym dopełnieniem wiary ewangelizacyjnej zawsze będzie troska
o bliźnich potrzebujących pomocy, czyli posługa miłosierdzia, co nie obejdzie się bez ofiary i służby. Nasz sposób pozostawania z drugimi najlepiej świadczy o naszej duchowości, o naszej wierze. Można by powiedzieć, pokaż mi człowieku jakie są Twoje relacje z bliźnimi a ja Ci powiem jaka jest Twoja wiara. Warto tutaj wrócić do słów Karola Wojtyły w kazania w dniu koronacji, który mówił: „W tym zapatrzeniu Matki w dziecko jest nie tylko podziw dla Boga, dla Jego obrazu i podobieństwa, ale jest jakieś przeżycie ludzkiej tajemnicy, ludzkiej sprawy, ludzkiej wielkości.” Moi drodzy, przeżyć ludzka tajemnicę, ludzką sprawę, ludzką wielkość to jest właśnie otwarcie się na drugiego człowieka, to umycie drugiemu nóg, to okazanie miłosierdzia.
Podążając śladem Maryi, trzeba nam zwrócić uwagę na Jej nieustanne obcowanie ze słowem Bożym (Łk 2,19.31; 11,27-28). O takiej postawie Maryi wyraźnie poświadcza św. Łukasz, mówiąc o Jej wysiłku zachowywania w sercu
i rozważania słów oraz zbawczych wydarzeń związanych z Jezusem. Nie był to tylko jakiś jednorazowy akt, ale czynność całego Jej życia. Maryja w pełni zasłużyła więc na błogosławieństwo Jezusa: „Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego
i zachowują je” (Łk 11,28).
Dziś ta cecha wiary Maryi jest nam szczególnie potrzebna, kiedy mądrość słowa Bożego przegrywa z tym co medialne, chętniej słuchane i oglądane. A my słabniemy, kiedy napełniamy się tylko własnymi mądrościami, wewnętrznie pustoszejemy i wypalamy się. A wokół nas tylu doradców, którzy proponują, by zrezygnować ze sprawdzonej mądrości słowa Bożego, bo trzeba iść z postępem nowoczesnego myślenia. Potrzeba nam stałego czuwania, konkretnych wysiłków, by nie pozbawić się możliwości słuchania słowa Bożego, by mieć do niego ciągły
i regularny dostęp. Nie bójmy się słowa Bożego, by jak Maryja go rozważać, obcować z nim w głębi naszego serca. Ono musi kwestionować nasze plany, zamiary i decyzje, które nie są Boże. Tylko wówczas będziemy zdolni właściwie interpretować naszą historię i otaczającą nas rzeczywistość.
Na koniec trzeba podkreślić, że podążając śladami Maryi, na pewno wkroczymy na trudne ścieżki Ewangelii. Dlatego w Kanie Galilejskiej, w swych testamentalnych słowach wzywa do posłuszeństwa swemu Synowi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Z Jej słów wynika, że wiara nie opiera się tylko na prośbie, jaka rodzi się z braku dobra, ale na posłuszeństwie woli Bożej, zaufaniu Chrystusowi, oczekiwaniu z pokorą na Jego dary, otwieraniu się na Jego Ducha.
Moi drodzy. Warto iść przez życie Maryjną drogą wiary. To pierwszy ślad, który koniecznie trzeba nam rozpoznać i nim podążyć. Niewątpliwie pomocą
w kroczeniu śladami Maryi będzie nawiedzenie naszych domów przez kopie cudownego obrazu Matki Bożej Myślenickiej. Nie zmarnujmy tego czasu. Niech to będzie czas autentycznej modlitwy. Pomimo wielu zajęć, pracy i obowiązków, spróbujcie tak zorganizować czas, ani Maryja ani prze chwilę nie była sama. Może macie jakieś problemy, przeżywcie duchowe rozterki, jakieś trudności, może gdzieś jest niezgoda, zakorzenił się grzech w rodzinie… to sprawy, które trzeba zawierzyć Matce Najświętszej. Ale przede wszystkim niech to będzie czas umocnienia naszej wiary w Jezusa Chrystusa. aby jeszcze mocniej do Niego przylgnąć poprzez umieszczenie Boga na pierwszym miejscu w naszym życiu, poprzez otwarcie się na drugiego człowieka i poprzez stały kontakt ze Słowa Bożego. Dzisiaj z ufnością przyzywamy wstawiennictwa Maryi w Jej wizerunku Matki Boskiej Myślenickiej, byśmy dzięki naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, mocą Ducha Świętego, naśladując Jej wiarę, podążali za Nią do chwały nieba. Zakończmy to rozważanie jeszcze raz słowami Kardynała Karola Wojtyły, które wypowiedział podczas koronacji cudownego obrazu”
„Niech tutaj Matko Boża Myślenicka (…) przychodzą chłopcy, niech patrzą na Ciebie i mówią: Matko Najśliczniejsza, Matko Najczystsza i niech to zapada głęboko w ich dusze. Niech tutaj przychodzą dziewczęta i niech mówią: Panno mądra, Panno wierna, Matko pięknej miłości i niech to zapada w ich dusze. Niech przychodzą tutaj kobiety
i matki i niech mówią: Matko we wszystkich odmianach. Niech przychodzą mężczyźni
i niech w ich dusze wraz z wejrzeniem na Twój obraz zapada ta głęboka cześć dla kobiety, dla jej macierzyństwa (…). Niech tutaj przychodzą chorzy. Niech tutaj przychodzą grzesznicy (…). Niech przychodzą i niech Ci mówią: Ucieczko grzesznych
i Wspomożenie wiernych – i niech to zapada głęboko w ich dusze. Niech to Twoje szczególne piękno, Myślenicka Matko Boża, zapada głęboko w dusze nasze kapłańskie, w dusze zakonne męskie i żeńskie. Niech cały Lud Boży widzi w Tobie żywy pierwowzór macierzyństwa i dziecięctwa zarazem Bożego”. Amen.